Ostatnio mało czasu poświęcam na jakieś kreatywne rzeczy. W oczekiwaniu na wenę mała reanimacja lampionu.
Jak widać na zdjęciu, lampion był w rozsypce. Cała drewniana konstrukcja była albo w kawałkach, albo pełna szpar i ubytków. Po złożeniu, wzmocnieniu wszystkiego tackerem oraz w kilku newralgicznych punktach wkrętami, przyszedł czas na kit do drewna. Na koniec oczywiście malowanie.